Retroworks po ostatniej produkcji Teodoro Can't Fly znów przyjemnie zaskakuje - tym razem ta grupa publikująca w zasadzie produkty dla "gumiaczka" oddała w ręce gracza typowy shooter, w którym przyjdzie nam, a jakże, ratować Ziemię, z rąk ochydnej rasy "Dork", która niecnie i głupio najechała nasza planetę (będąc złośliwie polityczny - Oni już tu są, patrzą z każdego plakatu wyborczego).
Ta głupia rasa nie mogła przecież wiedzieć, iż ziemianie, nie tylko, że przygotowali się na atak budując potajemnie superstatek "Genesis", a w dodatku w szeregach obrońców mateczki Ziemi znajdujesz się Ty w swoim wysłużonym myśliwcu, którego lufy aż palą się by dać popalić każdemu kto z nami zadrze.
Ludzkość nie byłaby ludzkością, gdyby w przygotowaniach do obrony wszystko poszłoby idealnie - po pierwsze superstatek dopiero jest w budowie, po drugie jego wykonanie zlecono firmom pozaziemskich, a jak wiadomo w każdym cywilizowanym kraju - tam obsuwa, tu obsuwa - jednym słowem, statek jest... ale w pięciu częściach, na pięciu różnych planetach. Pozostaje nam tylko wydostać się z Ziemi, skompletować go, uruchomić okręt i wrócić na Ziemię i wykurzyć kosmiczną hołotę. Oczywiście nie będzie łatwo, bo inwazja dotknęła wszystkie planety - cóż, za błędy outsourcing'u zawsze gorzko się płaci.
Przed nami 7 etapów, które uprzyjemni 15 motywów muzycznych, coś w sam raz na długie, zimowe wieczory. Gra się przyjemnie, jak na spectrusia, to kawał bardzo dobrej roboty. Trochę drażni mnie przyjęty z R-Type sposób ładowania broni, zbyt długie wcisnięcie powoduje stratę megabomby - cóż, jednak jest to chyba jedyne słuszne rozwiązanie dla jednoprzyciskowych dżojów. Same bronie, bo jak w każdym szanującym się shooterze możemy zmieniać uzbrojenie statku zbierając odpowiednie bonusy, mają raczej charakter wizualny, ot ta sama siła rażenia tylko efekt graficzny ciut inny.
Największym plusem gry jest muzyka - jest co posłuchać, co prawda nie udało mi się jeszcze daleko oddalić od Ziemi i poznać wszystkie tracki, jednak to co wpadło już mi w ucho obiecuje, że dalej nie będzie gorzej.
Od strony graficznej, to spectruś, monochromatyczna grafika jest przyjemna dla oka, aż zaskakująca monohromatycznością po tym, co RetroWorks zaserwował nam w "Teodoro...", tam feria kolorów, mnie osobiście drażniła, wolę chyba to rozwiązanie. Trochę rozczarowują bossowie - przynajmniej w pierwszych etapach, są znacznie prostszy, niż sytuacje podbramkowe jakie będa nam towarzyszyć w dotarciu do nich.
RetroWorks znów stanął na wysokości zadania jeśli chodzi o ekstrasy - znów, podobnie jak przy "Teodorze, który nie potrafił latać" zaskakuje doskonałej jakości okładka na kasetę i dołączony plakat, oj ktoś wie, że takie rzeczy potrafią ucieszyć.
Ale dość gadania, czas odbić Ziemie z rąk "Dornów" - zapraszam do downloadu;)
CREDITS