Komputer przy tablicy

Hasło „Informatyka w szkole" niezmiennie wzbudza w naszym kraju emocje. Źle byłoby, gdyby się te emocje nie pojawiały.

O ile bowiem dosyć oczywiste są już technologiczne, cywilizacyjne i społeczne uwarunkowania rozwoju samej informatyki, to problem wprowadzania jej do szkoły w dalszym ciągu nie jest jednoznacznie rozstrzygnięty — i to nie tylko u nas, ale również w kilku krajach nieco bardziej, mówiąc oględnie, rozwiniętych.

Wszyscy na świecie zgadzają się, że program wprowadzenia informatyki do szkół musi być powiązany i wewnętrznie spójny z szerokim programem komputeryzacji życia społeczno-gospodarczego, musi przygotować młodego człowieka do życia i pracy w społeczeństwie informacyjnym.

Jest również zgoda co do tego, że „inwazja" komputerów to już nie sprawa jutra, tylko jak najbardziej realny dzień dzisiejszy. Jednakże jeśli z punktu widzenia technologii wszystko jest już mniej lub bardziej jasne i oczywiste — widocznie są wyraźne perspektywy zwielokrotnienia szybkości działania, zmniejszenia rozmiarów komputerów, spadku ich ceny i zwiększenia pojemności pamięci — to w zakresie skutków pedagogicznych, psychologicznych, metodologicznych i socjologicznych pojawiła się ogromna liczba pytań i problemów, dotyczących w pierwszym rzędzie tego, w jaki sposób wpłynie komputeryzacja na życie, psychikę, zachowanie i normy moralne dorastającego pokolenia.

W szczególności pojawiają się pytania: Na jakich podstawowych założeniach oprzeć wprowadzanie informatyki do szkół jako nowego przedmiotu? Czy aby na pewno dobrze wiemy, co wolno w tym zakresie robić aby nie zdeformować psychiki ucznia?

Czy w ogóle nauczyciele chcą wprowadzać do swoich przedmiotów informacyjne technologie nauczania? Przecież większość szanownych pedagogów szkół podstawowych i średnich rozpoczynała swą zawodową karierę w okresie, gdy nawet proste elektroniczne kalkulatory były nowością! Jakie działania należy w związku z tym podejmować, aby pozytywniej usposobić nauczycieli do informatyki?

Jaka jest opinia rodziców w sprawie wprowadzania komputerów do szkół? Skoro dopominamy się w kółko większego zaangażowania rodziny w procesy edukacji szkolnej. — to należy również pozyskać ją dla wysiłku związanego z unowocześnieniem procesu dydaktycznego, zwłaszcza że wymagać to oędzie przecież większego wysiłku wszystkich stron...

Co myślą o informatyce sami uczniowie? Nie tylko ci najlepsi, którzy z łatwością opanowują komputer, jak niegdyś piłkę, ale wszyscy, łącznie z tymi najmniej zdolnymi.

Na jaki w ogóle model wykształcenia należy się orientować — przyrodnicze, humanistyczne czy mieszane, a jeśli to ostatnie, to w jakich proporcjach? Jaka powinna być w związku z tym rola komputerów? Na ile należy je stosować w takich na przykład dziedzinach jak muzyka, czy plastyka?

Jak należy kształtować stosunki w trójkącie uczeń — nauczyciel — komputer?

Te i inne problemy są obecnie gorąco dyskutowane przez uczonych różnych krajów. Świadectwem tych dyskusji jest chociażby książka Rogera Wiliamsa i Colin Macleana „Computing in schols". Niedawno jej przekład, w nakładzie 50 tys. egzemplarzy, wydali Rosjanie, którzy do wprowadzenia informatyki do szkół przystąpili wprawdzie ze sporym opóźnieniem, ale za to z olbrzymią determinacją. My jeszcze na taką determinację zdobyć się nie potrafimy.

Obiektywną przeszkodą we wprowadzaniu informatyki do procesu dydaktycznego jest sama natura szkoły. Jak bowiem wiadomo, szkoła to przede wszystkim określony system: organizacyjny, dydaktyczny, system metod i wartości wreszcie. Systematyzować można jednak tylko to, co już obiektywnie istnieje. Stąd obiektywne trudności władz oświatowych we wprowadzaniu do szkół informatyki — czyli tego, co się dopiero rodzi, przynajmniej na powszechny użytek oświatowy.

Ale że się wreszcie narodzić musi — nie ma wątpliwości! Dlatego poświęcamy ten numer „Bajtka" różnorodnym aspektom wdrażania informatyki do procesu dydaktycznego. Nie jesteśmy oczywiście w stanie zająć się całością problemu. Ale stoimy na stanowisku, że i drobne kroki są w tym zakresie ważne. Przybliżają one nas do urzeczywistnienia wizji społeczeństwa informacyjnego, od którego nie ma przecież w historycznej perspektywie odwrotu.

Waldemar Siwiński