Myślące odkurzacze

Rozmowa z doc. dr hab. Adamem Borkowskim z pracowni Systemów Adaptacyjnych Ośrodka Rozwoju Techniki Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN.

doc. dr hab. Adam Borkowski z pracowni Systemów Adaptacyjnych Ośrodka Rozwoju Techniki Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN.

- Jules Verne najprostszy, kieszonkowy kalkulator uznałby za przejaw doskonałej sztucznej inteligencji. Dziś kalkulatory tak spowszedniały, że nie łączy się ich z tym pojęciem. Czy w ogóle wiadomo, co to takiego sztuczna inteligencja?

- Pojęcie jest umowne, a różnica między tym, co inteligentne, a tym co nieinteligentne, polega głównie na sposobie opisu matematycznego. Za nieinteligentne uznajemy działania, które można w ścisły sposób zalgorytmizować opisać matematycznie za pomocą jakiegoś modelu. To, co później wykonuje komputer, jest realizacją z góry dokładnie zaplanowanego trybu działań.

- Nawet obliczanie liczby „pi"? Zadanie może wydać się niezbyt skomplikowane, a trwa swoisty wyścig, kto ułoży program na dokładniejsze wyznaczenie tej liczby. Rekordzistą jest David Bailey, który opracował algorytm na superkomputer Cray 2 i wyznaczył „pi" z dokładnością do 29 mln. cyfr po przecinku. Japończycy odgrażają się, że najpierw dojdą do 33 mln. a później aż do 100 mln. cyfr.

- Ale nawet w tym wypadku komputer traktowany jest tradycyjnie, jako wzmacniacz możliwości człowieka. Właśnie jego tradycyjna rola polega na ułatwianiu działań na liczbach czy umożliwianiu szybkiego dostępu do dużych ilości informacji. Natomiast inteligentny komputer czy program wzmacnia nasze możliwości w dziedzinie podejmowania decyzji oraz wnioskowania. I ta definicja wiąże się z potocznym rozumieniem inteligencji.

- Pod koniec lat pięćdziesiątych skonstruowano sztucznego szczura, który poruszał się w labiryncie, błądził, ale zapamiętywał przebytą drogę i powtórnie nie popełniał błędów. W końcu znajdował wyjście. A więc elektroniczny szczur wnioskował i podejmował decyzje. Był w takim razie inteligentny?

- Według naszej definicji - tak. Dotychczas znane są automatyczne systemy, które pozwalają dojechać z punktu „a" do punktu „b", np. autopilot w samolocie czy urządzenia nawigacyjne na statku. Ale wszystkie te programy działają w sytuacji, gdy nie ma przeszkód, albo są one stałe lub usystematyzowane. Natomiast inteligentny program powinien dobrze zachować się w zmiennej sytuacji, której nie można zawczasu przewidzieć, której nie da się opisać za pomocą ustalonego modelu matematycznego.

Jeśli przyjmiemy taką definicję sztucznej inteligencji, to możemy wiązać z nią następujące zagadnienia: systemy doradcze - programy typu ekspert, rozpoznawanie otoczenia za pomocą wizji, komunikacja z komputerem w języku naturalnym. Z tym ostatnim zagadnieniem wiążą się dwa problemy: rozpoznawanie przez komputer słów i zdań oraz generowanie mowy. Chyba najstarszą dziedziną sztucznej inteligencji są programy gier np. w szachy i tu są największe sukcesy. Natomiast najbardziej utylitarną dziedziną jest robotyka - inteligentne układy sterujące maszynami. Można jeszcze wyróżnić jako gałąź informatyki teorię sztucznej inteligencji. Spora grupa ludzi zajmuje się twierdzeniami, dowodami czy algorytmami podejmowania decyzji.

- Jaki jest stan badań nad sztuczną inteligencją? Czy wizje golemów i cyborgów nadal należą do pomysłów, które nie wykroczą poza literaturę science-fiction?

- Nie potrafię dać jednoznacznej odpowiedzi. Przede wszystkim badania nad sztuczną inteligencją są rozległe, interdyscyplinarne, a postęp jest zbyt szybki. To co jeszcze wczoraj było czystą teorią - dziś rozpatrywane jest w laboratoriach przez informatyków, cybernetyków czy inżynierów-konstruktorów. A w ogóle sama nazwa „sztuczna inteligencja" jest prowokacyjna, często wywołuje niepotrzebne dyskusje i pytanie: czy można stworzyć golema, który będzie myślał sprawniej niż człowiek? To są rozważania ciekawe z filozoficznego punktu widzenia, lecz dziś ważniejsze wydają się konkretne problemy np. komunikacji z komputerem. Są syntetyzery mowy, które wprawdzie dość nieprzyjemnie skrzeczą, ale można je jakoś zrozumieć. Gorzej jest z rozpoznawaniem naszej mowy przez komputery. Każdy naturalny język ma wieloznaczności, każdy człowiek mówi inaczej. Grozi niebezpieczeństwo, że sztuczny system źle rozpozna nasze rozkazy. Może to spowodować duże straty np. w sytuacji, gdy nie ma czasu na bieganie do pulpitu i naciskanie guzika. Maszyny reagujące na dziesięć słownych rozkazów typu „stój", „start" już są próbnie wprowadzane np. w kopalniach czy energetyce jądrowej.

- Niedawno firma Dragon System Inc. zademonstrowała prototypowy system umożliwiający prawidłowe rozpoznanie i reagowanie na ok. 2 tys. słów. Reakcja na jedno słowo poniżej jednej sekundy. Z kolei IBM opracowało program pozwalający uniknąć wieloznaczności takich słów jak „to", „too" czy „two", w zależności od kontekstu. Ale moim zdaniem pojawia się wątpliwość: czy te starania nie wynikają bardziej z tęsknoty właśnie za człekopodobnym cyborgiem?

- Nie, takie rozumowanie byłoby dużym uproszczeniem, wręcz fantazjowaniem. Cechą rewolucji komputerowej jest dążenie do maksymalnego uproszczenia posługiwania się komputerami. Kiedyś polecenie dla komputera miało postać tasiemcowego wzoru, który nic nie znaczył dla przeciętnego człowieka. Dziś jeszcze nie marzymy, aby nauczyć komputer ludzkiego myślenia, ale dążymy do maksymalnego uproszczenia w posługiwaniu się nim. Sądzę, że w klasie komputerów personalnych czy domowych pojawią się niebawem takie, które będą rozumiały pewien określony zasób słów, np. rozkazy Basic'a, aby można było jakiś nieduży programik podać słownie.

- Jaka jest granica samodzielności komputera?

- Znów zahaczamy o zagadnienia natury filozoficznej i futurologicznej. Na razie nie ma odpowiedzi, a problem jest głównie rozważany przez ludzi zajmujących się teoretycznymi podstawami sztucznej inteligencji. Sprawa ma swoich gorących zwolenników jak i zimnych sceptyków, którzy uważają, że szkoda czasu na takie dylematy, a trzeba robić to, na co stać dzisiejszą teorię i technologie. Nie można w ścisły naukowy sposób dziś odpowiedzieć na pytanie: czy będziemy w stanie opracować program, który stworzy coś w rodzaju sztucznej świadomości? Czy program ten będzie na tyle sprawny w uczeniu się i wyciąganiu wniosków, że stanie się jakby własnym ja? Czy jest to pryncypialnie możliwe? Zwolennicy jako dowód podają fakt, że możemy już dziś układać programy, które same się uczą. Tak było z programem uczącym się grac w warcaby. Po niedługim czasie wygrał on ze swoim twórcą.

- To już sukces!

- Tak, ale wynikający częściowo z tego, że zasady gra w warcaby są proste, potok informacji nie jest zbyt duży i wystarczyło dobrze podejść do sprawy. Przykład ten wskazuje, że wyróżnikiem sztucznej inteligencji jest ustawiczny kontakt z otoczeniem. Robota wyposaża się w zmysły - odpowiednie czujniki i na podstawie informacji płynących z czujników maszyna odtwarza sobie otoczenie, wyciąga wnioski i podejmuje decyzje. Największe osiągnięcia są w dziedzinie robotów przemysłowych, które potrafią np. z nieuporządkowanego stosu elementów wybrać właściwy i zamontować w odpowiednim miejscu powstającego urządzenia. Istnieją zautomatyzowane systemy transportu wewnątrzzakładowego, w których po hali fabrycznej poruszają się samodzielnie wózki, omijając przeszkody i docierając precyzyjnie do celu.

Coraz popularniejsze są systemy doradcze typu ekspert. Tu postęp jest szybki - pierwsze tego typu systemy powstały w medycynie do celów diagnostycznych. Dziś stosuje się je m.in. w doradztwie finansowym czy przy rozwią- zywaniu problemów inżynierskich. Jako przykład można podać sprawdzanie stopnia bezpieczeństwa reaktora atomowego ze względu na przeciążenie. Jest to skomplikowane zagadnienie matematyczne i dobór właściwej metody wymaga często ukierunkowanej wiedzy. Nośnikiem takiej wiedzy może być program doradczy.

Przy pomocy systemów doradczych dokonuje się też diagnostyki skomplikowanych urządzeń. Mechanik naprawiający samoloty wystukuje na klawiaturze dane o awarii, a komputer daje wskazówki co mogło się zepsuć oraz jak należy usuwać usterkę. Niestety w innych dziedzinach nie ma jeszcze spektakularnych osiągnięć.

- Ale prognostycy przemysłu i handlu przewidują, że tak jak dziś jest popyt na urządzenia hi-fi, czy wideo - za kilkanaście lat będzie popyt na różnego rodzaju roboty kuchenne, domowe, do prac w ogródku itp.

- I jest to słuszna prognoza. Frajdą jest bowiem mieć w domu odkurzacz, który sam jeździ po pokoju, omija meble, czyści dokładnie dywan, bo mu się nie spieszy i nie ma problemu: lubi czy nie lubi sprzątać. A na dodatek gdy skończy - to sam się wyłącza. Takie urządzenia już są, a wszystko zależy od pomysłowości, która praktycznie jest nieograniczona.

- Co jest większą barierą w rozwoju sztucznej inteligencji: technologia czy informatyka?

- Sytuacja jest różna w różnych działach. Są dziedziny, gdzie koncepcyjnie sprawa jest rozwiązana, a o sukcesie decyduje szybkość przetwarzania informacji. Ale istnieją również działy, w których występują nadal duże trudności koncepcyjne, np. jak zmagazynować wiedzę?

- Czy wierzy pan w stworzenie sztucznej inteligencji - według naszej definicji?

- Oczywiście, że wierzę! Można to uzasadniać w sposób filozoficzny: to co dziś jest teorią lub jest niemożliwe - jutro stanie się praktyką. Wspomniał pan o Vernie - dla niego kieszonkowy kalkulator byłby doskonałym, inteligentnym urządzeniem. Dziś aż tak wysoko kalkulatora nie cenimy. Dlaczego więc współczesne twory wyobraźni - oczywiście w rozsądnych granicach - nie mają zapełnić naszej planety za sto lat? W stworzeniu sztucznej inteligencji nie ma przeszkody natury zasadniczej - jest to kwestia czasu. Czy świadomość i zdolność myślenia jest zastrzeżona tylko dla ludzi? Niektórzy naukowcy całkiem poważnie zastanawiają się, czy oprócz naszego, rozwoju węglowo-białkowego nie może istnieć rozwój krzemowy? Zgodnie z tą teorią, cyborgi można traktować jako zalążek nowej cywilizacji krzemowej.

 

Roman Wojciechowski