Klub nad Renem

W dniach 23.07—30.07 przebywaliśmy na obozie harcerskim w Bremen, w RFN. Gościliśmy u Pfadfinderów (odpowiednik harcerzy). Odwiedziliśmy wtedy Pfadfinder Computer Club, mający swoją siedzibę przy zakładach energetycznych UNH. Pragnąc dowiedzieć się czegoś na temat działalności tego klubu (będącego odpowiednikiem klubu, którego członkami jesteśmy) poprosiliśmy o rozmowę Rainera Nalazka, szefa Pfadfinderów w landzie Bremen.

 

— Jak powstał klub?

— Idea powstania klubu pochodzi z Polski. Latem 1987 roku przebywaliśmy m.in. na obozie w Perkozie, na Mazurach. Zobaczyliśmy tam działający wasz klub (HarcBajt — dop. J.Ł.). Widzieliśmy również jaką popularnością cieszy się działalność HarcBajtu w Domu Harcerza w Gdańsku. Po powrocie do kraju stwierdziliśmy: "Dlaczego oni mają, a my nie?"

Na początek, należało postarać się o sprzęt i pomieszczenie dla klubu. Pfadfinderzy są organizacją całkowicie społeczną, czerpiącą finanse ze składek członkowskich, wspomaganą niekiedy przez senatora ds. młodzieży. Zaczęliśmy poszukiwać sponsora. Jeden z naszych przyjaciół pracował w firmie SIEMENS. Był zdziwiony ideą założenia klubu komputerowego Pfadfinderów, ale poparł ją. Dzięki niemu, po wielu perypetiach, otrzymaliśmy z SIEMENSa 4 zestawy mikrokomputerów PC-SIEMENS z oprogramowaniem (GEM, BASIC, program graficzny, kalkulacyjny, edytor testu, baza danych, programy narzędziowe). Zaczęliśmy wówczas szukać odpowiedniego pomieszczenia. Po obejrzeniu harcówek stwierdziliśmy, że żadna nie nadaje się na lokal klubowy. Brak było odpowiednich zabezpieczeń i zaplecza, w czasie rozmowy z kolegą z UNH okazało się, że na terenie zakładu znajduje się wolne pomieszczenie znakomicie nadające się na klub komputerowy. W sierpniu 1987 roku wprowadziliśmy się tam.

Nie płacimy tutaj za energię elektryczną ani żadnego czynszu. UNH pomaga ponadto dając papier do drukarek itp.

— Kto prowadzi zajęcia w klubie?

— Od sierpnia 1987 roku rozpoczęliśmy szkolenie instruktorów. Była to grupa starszych Pfadfinderów (20—24 lata). W UNH, gdzie również pracuję, jestem kierownikiem Z 50 elektroników, 47 zgłosiło chęć społecznej pracy w klubie.

— Jak wygląda! nabór członków? Czy mogą nimi być tylko Pfadfinderzy?

— Członkami klubu mogą być wszyscy chętni. Tyle tylko, że Pfadfinderzy nie płacą za kursy, a inni za 8 tygodniowy kurs płacą 18 marek.

Po 2 stycznia 1988 roku, kiedy to nastąpiło uroczyste otwarcie klubu z udziałem przedstawicieli SIEMENSa, UNH oraz senatora ds. młodzieży, zamieściliśmy w prasie ogłoszenie. Zgłosiło się 237 chętnych. Niestety, nie mogliśmy tylu przyjąć. Przyjęliśmy 48 osób. Pracują one od poniedziałku do piątku w 8-osobowych grupach pod kierownictwem naszych instruktorów. Szkolenie dotyczy ogólnej obsługi komputerów, prawidłowego posługiwania się oprzyrządowaniem (drukarką, ploterem, dyskietkami). Uczestnicy kursów zwiedzili centrum komputerowe w UNH, zapoznając się z praktycznym wykorzystaniem komputerów. Po zakończeniu kursu uczestnicy dostają dyplomy. Jedynym warunkiem ich otrzymania jest uczestniczenie w co najmniej połowie zajęć klubu.

Wielu "cywilnych" uczestników naszych kursów wstąpiło potem do organizacji Pfadfinderów.

Po wakacjach, jesienią, pojedziemy do centrum komputerowego SIEMENSa. Chcemy również być obecni na CeBicie w Hanowerze, aby móc zapoznać się z najnowszymi osiągnięciami technicznymi w dziedzinie produkcji i oprogramowania komputerów. Na CeBicie istnieje tzw. sala walki komputerowej, gdzie różne firmy i kluby prezentują to, co mają najlepszego. Właśnie tam chcemy się pokazać.

— Czy nawiązaliście już może kontakty z innymi klubami?

— Jeszcze nie. Jesteśmy dopiero w stadium organizacji. Chcielibyśmy uporządkować na razie własne podwórko. Prawdopodobnie dostaniemy jeszcze cztery nowe komputery SIEMENSa. W tej chwili prowadzone są rozmowy z SIEMENSem. Liczymy na ich pomyślny efekt. Mamy w tej chwili trzech udziałowców. Są to SIEMENS, UNH, no i my. Liczymy na pomoc senatu miejskiego. Wspólnymi siłami chcemy doprowadzić do tego, aby jak najwięcej młodzieży w jak najlepszych warunkach korzystało z możliwości klubu.

Na przyszłość: mamy na oku pewien klub komputerowy w Berlinie Zachodnim oraz klub w Hamburgu, działający pod egidą DJH (schroniska młodzieżowe — dop. J.Ł.). Nasz klub odwiedzają grupy podobne do waszej, goszczące u Pfadfinderów. Były tu już dwie grupy z Polski. Głównym celem jest co prawda zawsze zwiedzanie zakładów UNH, lecz gdy powiemy, że przy UNH działa klub komputerowy, wszyscy chcą go zobaczyć. Pod Koniec sierpnia oczekujemy wizyty grupy z Francji, a we wrześniu grup z Rygi i z Rostoku.

— Czy możesz mi powiedzieć, jak wygląda nauka informatyki w waszych szkołach?

— Owszem. W szkołach ogólnych nauka informatyki zaczyna się w dziesiątej klasie. Prowadzi je specjalnie szkolony pracownik, tzw. asystent informatyki. Młodzież uczy się języków programowania, np. PASCAL-a.

— Czy wiesz coś na temat komputeryzacji w Polsce?

— W naszej telewizji po ostatnim Baltcomie (tak, tak, tym w Gdańsku — dop. J.Ł.) dużo mówiło się o komputerach w Polsce. Przeraził mnie szczególnie "fakt bezkarnego kopiowania i sprzedawania pirackich kopii programów.

Bardzo na to wszyscy zwracają uwagę, gdyż takie praktyki to po prostu kradzież, nieuszanowanie cudzej pracy. U nas też co prawda są piraci, są oni na całym świecie, lecz nie działają tak otwarcie, mają przeciwko sobie prawo i za swoją działalność są surowo karani. Nie rozumiem, dlaczego w Polsce te sprawy nie są ujęte w odpowiednie przepisy.

Nie podobało mi się również częste wykorzystanie komputerów do gier i to najczęściej typu "bij, zabij". Komputer może być wykorzystany do złych celów, np. do gier pornograficznych, równie niebezpiecznych jak filmy czy gazety, albo do celów politycznych, np. symulacje wojny NATO z Układem Warszawskim. Takie programy mogą uwarunkować sposób myślenia młodzieży w kierunku założonym przez twórców.

Podobało mi się natomiast w Polsce powszechne zainteresowanie komputerami wśród młodzieży. Da to na pewno w przyszłości dobre efekty w postaci licznej rzeszy zdolnych informatyków i elektroników.

— Serdecznie dziękujemy za rozmowę i życzymy pomyślnego rozwoju klubu.

— Dziękuję.

rozmawiali:

Jarosław Łojewski, Piotr Kuzora {członkowie HKK HarcBajt}